wtorek, 14 kwietnia 2020

Na zarazę w sam raz | "Mężczyźni wolą blondynki"

          Może i mężczyźni wolą blondynki, ale ja zdecydowanie wolę brunetkę. Ten film zdaje się wołać: „Drogie panie, taką kobietą trzeba być!”. Zaradną i inteligentną. Przenikliwą i rozważną. WYEMANCYPOWANĄ. No, romantyczną też nie zaszkodzi.
            O słodka naiwności! Jak nie kochać filmów z tamtych lat? Postacie poczciwe, choć często pogubione, twarze piękne, stroje barwne, a na koniec happy end. A jeżeli jeszcze na dodatek na ekranie mieni się, jak wór diamentów (porównanie nie jest tu przypadkowe) Marilyn Monroe, to pozostanie obojętnym wydaje się niemożliwe. Za każdym razem, mimo uporczywych starań, padam ofiarą uroczej, ciut infantylnej kobiety o włosach blond. Po prostu nie mogę oderwać od niej wzroku! Czasem wydaje mi się, że Marilyn gra za każdym razem tę samą rolę, zmieniwszy jedynie imię. Sugar Kane Kowalczyk, Lorelei Lee, Pola Debevoise to jedynie kolejne wcielenia. 

           
 Fabuła filmu jest rozczulająco prosta i opowiada historię dwóch aktorek kabaretowych. Postacie zostały ze sobą zestawione na zasadzie kontrastu, który przejawia się już w wyglądzie zewnętrznym bohaterek. Motyw znany i lubiany. Rozważna i romantyczna. Dorothy i Lorelei. Każda z nich ma inną wizję siebie i świata. Panna Lee marzy o poślubieniu milionera, głęboko wierząc, że miłość przyjdzie potem. Właściwie trudno powiedzieć, czym jest dla niej uczucie. W swoim popisowym numerze uparcie twierdzi, że diamenty są najlepszymi przyjaciółmi kobiety. Dorothy chce żyć, bawić się i być adorowana, ale w swoich relacjach poszukuje autentyczności. Towarzysząc swojej przyjaciółce w podróży do Europy, odnajduje mężczyznę, którego może traktować po partnersku, przed którym nie musi udawać ani słodkiej idiotki, ani femme fatale.
            Ten film wciąż dużo mówi o nas, kobietach. O naszych pragnieniach i potrzebach. W świecie, który (Bogu dzięki) powoli się feminizuje, wciąż wiele jest dziewczyn, takich jak Lorelei Lee. I wiecie co? Mają prawo takie być. Ja jednak wybieram Dorothy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Za każdy, nawet najmniejszy, komentarz bardzo dziękuję. :)