Cień geniuszu. Recenzja "Cienia wiatru" C.R. Zafona
09:17
Barcelona. Pierwsze lata po wojnie. Ponure uliczki przesycone zapachem głodu, śmierci i strachu. Smutni, zagubieni w labiryncie miasta ludzie, snujący się po nim niczym swoje własne cienie. A wśród nich tajemniczy człowiek z twarzą poparzoną do tego stopnia, że wydaje się wcale jej nie mieć. Człowiek bez powiek i warg. Człowiek bez uśmiechu, wionący zapachem spopielonych książek.
Kiedy Daniel Sempere, przywiedziony przez swego ojca do Cmentarza Zapomnianych Książek, wśród setek zakurzonych woluminów dostrzega "Cień wiatru" zupełnie nieznanego pisarza, Juliana Caraxa, nie wie jeszcze, że tym samym rozpoczyna najniebezpieczniejszą przygodę życia. Odtąd jego losy nieodwracalnie splatają się z losami zagubionego w wirze historii twórcy. Daniel, zafascynowany twórczością Caraxa, postanawia poznać jego historię, zgłębić każdy pozostawiony ślad. Powoli zbliża się do rozwikłania zagadki życia pisarza, rzucając światło na cień mrocznej tajemnicy.
"Cień wiatru" to historia, która urzeka od pierwszych stron czymś, co wielu próbowało nazwać, ale dotąd nikomu się to nie udało. To jest właśnie to "coś", co sprawia, że książka zaczyna wykraczać poza rzeczywistość znaną i łatwą do sprecyzowania, staje się arcydziełem. Czytelnik z łatwością może to poczuć już od pierwszej strony, zagłębiając się w świat wykreowany z wielką starannością, a mimo to doprawiony sporą dozą magii i spowity tajemnicą. Żadne słowo w tej książce nie jest zbyteczne, w żadnym miejscu nie odnosi się wrażenia, że czegoś brakuje. Wszystko dzieje się wtedy, kiedy dziać się powinno, właściwi ludzie porozstawiani są na swoich miejscach, misternie utkana siateczka zaskakujących powiązań zadziwia swoją autentycznie trudną do rozszyfrowania budową. Krok po kroku czytelnik zdobywa nowe informacje, by w końcu odkryć, że tak naprawdę żył z daleka od prawdy, był mamiony jedynie marami przeszłości, nękany niejasnymi przeczuciami, którym łatwo dał się zwieść. Podczas lektury "Cienia wiatru" nie ma miejsca na rozczarowania. Powieść nie ma momentów słabszych i gorszych. Po prostu jest całością, cieniem ideału i doskonałości. Od początku do samego końca.
Sekret wart jest tyle, ile warci są ludzie, przed którymi powinniśmy go strzec.
"Cień wiatru" pozwala zanurzyć się w atmosferę Barcelony pierwszych lat po wojnie. Poznać szarość barcelońskiego dnia, smutek zawiedzionych nadziei i rozpacz utraconych chwil, ale także ogień namiętności. Nie sposób oderwać się od historii, która pochłania człowieka niemal momentalnie. Poznawanie tego świata tak przepełnionego nieszczęściem i przygniecionego ogromem ludzkich tragedii, a jednocześnie tak urzekającego i budzącego ciekawość, staje się prawdziwą ucztą dla duszy. Czytelnik delektuje się gorzkim smakiem przedstawionej w "Cieniu wiatru" rzeczywistości, powoli zostaje zalewany przez setki różnych uczuć. I choć w czasie lektury przy niegasnącym podekscytowaniu przeważa dojmujący smutek czy nawet przerażenie, to zdarzają się momenty, w których nie sposób nie roześmiać się w głos. "Cień wiatru" to po prostu zachwycająca, a przy tym niezwykle intensywna podróż po przedziwnych kolejach ludzkiego losu.
Czytać to bardziej żyć, to żyć intensywniej.
Autor jest absolutnym mistrzem w swojej dziedzinie. Bawi się słowem, maluje swój świat nieznanymi barwami. Jego język przetykany jest wieloma porównaniami, poetyckimi metaforami, które w innych okolicznościach irytują, tutaj nadają powieści właściwego kolorytu. Świat Zafona przypomina zbiór pięknych, starych fotografii, luźno spiętych ze sobą obrazów, kryjących w sobie czarodziejską moc.
"Cień wiatru" to książka, która zachwyca. Dzieło, którego nie zapomina się mimo upływu lat. Bo trudno wymazać z pamięci nieprzeciętnych postaci, ich charakterów odmalowanych z taką dokładnością, ich kalekich serc i dusz, kryjących w sobie wiele tajemnic. Trudno zapomnieć także tak znakomicie skonstruowanej fabuły, w której losy różnych ludzi- dobrych, złych, naiwnych, pogubionych, mściwych, kochających, szalonych, genialnych- łączą się w jedną całość.
"Cień wiatru" wiedzie nas przed szlak miłości przeklętej, nieszczęśliwej, niewolnej od słabości, całkowicie niedoskonałej. Miłości, która zatruwa serca, łamie życia, budzi wielkie namiętności. Ale przede wszystkim opowiada o czymś, czego nie da się wyrazić słowami. O czymś, co trwa i pozostaje, gdy kończą się wszystkie historie. O czymś, co jest tylko cieniem.
Istniejemy póki ktoś o nas pamięta.
0 komentarze
Za każdy, nawet najmniejszy, komentarz bardzo dziękuję. :)