"Halka" po wiedeńsku | Teatr w czasach zarazy odc. 3
15:43
Szumią jodły
na gór szczycie,
Szumią sobie w dal!
I młodemu
smutne życie,
Gdy ma w
sercu żal...
Gdyby nie kwarantanna po „Halkę” w
reżyserii Trelińskiego prawdopodobnie nigdy bym nie sięgnęła. A tu proszę.
Obejrzałam, Przetrawiłam. Zachwyciłam się. Obejrzyjcie i wy (link macie tutaj: https://vod.tvp.pl/video/opera-i-balet,halka-rez-mariusz-trelinski,47301253).
„Halka” ta miała swoją premierę w
Wiedniu i odniosłam wrażenie, że zrobiono wszystko, by nie wydała się
zagranicznemu widzowi zbyt egzotyczna. Zrezygnowano więc z pasiastych spódnic i
lnianych koszul, kolorowych jarmarków i kogucików na patyku. „Halka” przestała
być ultrapolska, przestała być wyłączną własnością polskiego widza. I nagle
okazało się, że ta historia żyje, jest uniwersalna i absolutnie nie wolno jej
włożyć między bajki. Piotr Beczała w jednym z wywiadów powiedział, ze Theater
an der Wien często wystawia dzieła mało znane, łamie przyzwyczajenia widza,
chce zaproponować mu coś nowego, niestandardowego. Myślę, że nie będę daleka od
prawdy, jeżeli nazwę to wystawienie kultowego utworu Moniuszki ryzykownym. Tym
razem ryzyko się opłaciło. Nowa jakość została osiągnięta.
Oglądanie tej opery to czysta
przyjemność. Oczywiście, warstwa muzyczna jest sama w sobie zachwycająca („Szumią
jodły na gór szczycie”, hej!). Jednakże w tym wypadku „Halka” została nie tylko
doskonale wyśpiewana, ale i odegrana. Głęboko w pamięć (i serce) zapadła mi
przejmująca kreacja tytułowej bohaterki (w tej roli Corinne Winters, która
będąc Amerykanką, doskonale opanowała polski tekst!). Znakomita gra aktorka
pozwoliła wydobyć z postaci delikatność oraz autentyczny dramatyzm jej położenia
życiowego, potrzasku, w jakim się znalazła. Piotra Beczały chyba nie muszę
nikomu przedstawiać i udowadniać, ze „wielkim śpiewakiem jest”. Jego Jontek
lśni w operze najjaśniej.
„Halka” to nie tylko uczta dla ucha,
ale i dla oka. Uwagę od razu przykuwa piękna scenografia. Wszystko jest
dopracowane i spójne. Beton i szkło. Chłód i oziębłość. A do tego jeszcze na bogato. Z przytupem. Prawdziwe dzieło monumentalne.
Nie trzeba być wielbicielem opery,
żeby zachwycić się „Halką” wiedeńską. Szczerze mówiąc można mieć nawet awersję,
a mimo to się przekonać. Produkt bez alergenów. Gorąco polecam.
0 komentarze
Za każdy, nawet najmniejszy, komentarz bardzo dziękuję. :)